plende

AKTUALNOŚCI

Workcampy
2014-12-03

CO TO JEST WORKCAMP

czyli 2-3 tygodniowe wyjazdy wakacyjne, podczas których uczestnicy z różnych krajów pracują fizycznie przy projektach służących społeczności lokalnej i osobom wymagającym wsparcia. Najczęściej są to typowe prace remontowe, restauracyjne i porządkowe. Praca odbywa się na zasadach wolontariackich, 8 godz. dziennie, od poniedziałku o piątku. Uczestnicy mają zapewnione noclegi, wyżywienie oraz ubezpieczenie.

Workcampy organizowane są głównie w Niemczech oraz w krajach Europy wschodniej. Jako „Motyka” wspomagamy organizatora niemieckiego – Internationaler Bauorden e.V. www.bauorden.de organizując grupę uczestników z Polski.

Uczestnicy dojeżdżają na miejsce workcampu samodzielnie i na własny koszt.

Oferta workcampów na 2016 r. pojawi się wiosną br.

Zachęcamy do przeczytania przykładowych relacji z workcampów:

 

WORKCAMP W LUWIGSHAFEN (14.07.-27.07.2013 R.)

Workcamp w którym uczestniczyłam był dla mnie ogromną przygodą. Po raz pierwszy wyjechałam na tego typu projekt i z pewnością wyjadę jeszcze raz. Miejsce w którym pracowaliśmy znajdowało się na obrzeżach Ludwigshafen, a naszym zadaniem była opieka i organizacja pobytu dzieci na półkoloniach na STRE w Ludwigshafen.

 

Praca z dziećmi przypadła mi do gustu, wiedziałam, że jest to coś dla mnie, dlatego przed wyjazdem wybrałam właśnie ten projekt i trafiłam w 10 !

 

Jak wyglądały półkolonie?

Specjalnie dla najmłodszych, na otwartej, zielonej przestrzeni w Ludwigshafen przygotowano pracownie tematyczne, place zabaw i wiele innych atrakcji. Dzieci spędzały swój wolny czas na zewnątrz biegając, grając w piłkę lub klasy oraz w halach rozstawionych na łące specjalnie do tego zaaranżowanych (Ha 1, 2,3) Była to przestrzeń spędzania  wolnego czasu i odpoczynku dzieci z różnych zakątków tego miasta zwana „STADTRANDERHOLUNG”, w skrócie STRE.

 

W halach jedliśmy obiady, śniadania i podwieczorki lub wspólnie organizowaliśmy zabawy dla grup wiekowych m.in.: konkursy miss, rysowanie, pokazy taneczne, małe talent show. W każdej hali było kilka grup kolonijnych - od 5-latków do 11–latków.

 

Po przyjeździe szybko musiałam oswoić się z językiem niemieckim, jednak to nie było, aż takie trudne. Natomiast zmęczenie po podróży dawało sie we znaki. Pierwszy dzień był dla mnie bardzo męczący. Moi znajomi z Niemiec okazali się bardzo wyrozumiali i sympatyczni, pomagali i wprowadzali nas w nasze obowiązki. Dodatkowo miałyśmy trochę taryfę ulgową
w pierwszym dniu, ponieważ nie mogłyśmy zebrać sił po podróży z Polski.

 

Podczas całego pobytu, wspólnie z Karoliną i Zuzią, świetnie się bawiłyśmy i poznałyśmy nowych ludzi. Na jedną grupę przypadało 3 opiekunów i świetna koordynatorka hali – przesympatyczna osoba!. Wspólnie zajmowaliśmy się organizacją całego dnia dla dzieci. Przed śniadaniem zawsze organizowano zebranie, a po skończonym dniu w pracy podsumowanie i omówienie tego, co w danym dniu było fajne i ciekawe, a co należy poprawić. Dodatkowo  zajmowaliśmy sie przygotowaniem stolików z posiłkami, organizacją zabaw i spędzaniem wolnego czasu w tzw. workshopach tematycznych. 

W tym roku motywem przewodnim półkolonii była Francja, więc uczestnicy mieli szansę poczuć klimat tego państwa i kultury francuskiej.

 

Mieszkałyśmy ok. 25 minut od STRE w budynku organizacji Bauorden. Do pracy jeździliśmy tramwajem i autobusem. Warunki mieszkalne oceniam bardzo dobrze. Na górze mieliśmy do dyspozycji kuchnię i niczego nam nie brakowało. Pokoje (podobne do klasy lekcyjnej)  dzieliliśmy z koleżankami i kolegą z Francji, którzy w tym roku zajmowali się oprawą i przedstawieniami związanymi z motywem przewodnim na półkoloniach. Bilety i przejazdy po mieście otrzymaliśmy od organizatora. Znalazł się też czas na grilla i wspólną zabawę, karaoke oraz podróż do Strasburga. Podszkoliłam swój język, zmotywowałam się do dalszej nauki niemieckiego, a takie wyjazdy stały się dla mnie nowym sposobem na poznanie kawałka świata :)

 

Nie sposób w kilku zdaniach opisać przygody tamtych dni. Na pewno w mojej pamięci zostaną, sympatyczni ludzie, wspaniały klimat Ludwigshafen i Mannheim, bardzo dobra organizacja naszego pobytu i dużo pozytywnej energii oraz serdeczności, jaką „dali’ mi miejscowi znajomi. Jeśli chodzi o negatywne odczucia to czasami ciężko było doprowadzić do porządku małych urwisów, a i tacy się zdarzali. Koordynatorka szybko starała się reagować i pomóc mi w momencie gdy jakiś młody człowiek zaczął wariować, albo oddalał się od grupy.

Dodatkowym zaskoczeniem dla nas był 40 stopniowy upał, który nie dawał za wygraną przez cały okres pobytu. Promienie słoneczne potrafiły zmęczyć, wręcz wyssać większość siły. 

 

Marta Pokora

fb twitter

Sponsorzy